Trądzik różowaty – czy ktoś przeszedł przez etap pogorszenia i wyszedł na prostą?

[Nonni]

Cześć,
Czy komuś z Was udało się opanować trądzik różowaty po leczeniu, mimo początkowego pogorszenia? Zaczęłam stosować Solantrę i skóra wygląda gorzej niż przedtem – więcej krostek, zaczerwienienie, swędzenie. Czy to przejściowe, czy może leczenie po prostu mi nie służy? Potrzebuję trochę nadziei, że to normalne i warto przez to przejść...

[freles]

U mnie się udało, choć nie Solantrą, tylko dzięki Acne-Derm i w końcu dobrze dobranej pielęgnacji. Przez długi czas działałam na oślep, ale z czasem zaczęłam rozumieć, co moja skóra lubi i czego nie toleruje. Od tego momentu wszystko się uspokoiło. Teraz jak coś wyskoczy (dosłownie jedna krostka), to od razu punktowo Acne-Derm i mam spokój.



W codziennej rutynie trzymam się prostych produktów – mam np. płyn oczyszczający z Acnerose i to jedyny żel, który mnie nie wysusza ani nie ściąga. Jak dla mnie super baza pod całą pielęgnację. Jakbyś chciała sprawdzić, to ten: https://acnerose.pl/produkt/plyn/

[Wiolata]

Tak, Solantra to lek typowo na nużeńca i to, co opisujesz, jest bardzo częste – tzw. reakcja die-off. Na początku leczenia skóra często wygląda gorzej, bo pasożyty masowo giną i uwalniają bakterie oraz różne drażniące substancje. Organizm reaguje na to zapalnie – więcej krostek, silniejsze zaczerwienienie – ale to nie znaczy, że leczenie nie działa. Wręcz przeciwnie, czasem właśnie to świadczy o skuteczności.

Najważniejsze, żeby się wtedy nie poddać i nie przerywać leczenia. U mnie po tym etapie naprawdę przyszła poprawa. I oczywiście pielęgnacja – ja też używam kilku rzeczy z Acnerose, które trzymają moją skórę w ryzach podczas leczenia. Nawet jak jest gorzej, to przynajmniej nic nie pogarszam dodatkowo